02 czerwca 2016

Czy Kościół katolicki to Babilon?


Króluj nam Chryste!

W Apokalipsie św. Jana Apostoła czytamy, iż Babilon, czyli Wielka Nierządnica, jest to Wielkie Miasto mające władzę królewską nad królami ziemi (por. Ap 17, 5. 18). Oznacza to system polityczny dążący do totalitarnej władzy nad światem, zwalczający chrześcijaństwo. Dlatego św. Piotr nazywa starożytny Rzym „Babilonem” (zob. 1 P 5, 13), gdyż Imperium Rzymskie było wówczas głównym takim systemem. „Babilon” oznacza też rzeczywistość duchową za nim stojącą, bowiem ustroje państw totalitarnych odzwierciedlają system demoniczny.

Jego korzenie sięgają biblijnej wieży Babel. Mieszkańcy całej ziemi mieli jedną mowę [...] i rzekli: „Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak (dosłownie: imię), abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi” (Rdz 11, 3-4). Bóg jednak nie chciał zjednoczonego „świeckiego świata”, dlatego rozproszył ludzi i pomieszał im języki. Wolą Boga jest, aby ludzie dzielili się na kraje, narody i języki, a jednoczyć ma ich jedna wiara i Kościół, a nie superpaństwo, które współcześnie znów jest budowane.

Część protestantów twierdzi, że Babilon to światowy system religijny, a do tego najbardziej „pasuje” Kościół katolicki. Pogląd taki zaczęli głosić w 1307 roku dolcyści we Włoszech wywodzący się z tzw. braci apostolskich, jednakże jego rozpropagowanie jest dziełem Marcina Lutra, który rozwinął go, z nienawiści do papieża, w pamflecie „O niewoli babilońskiej Kościoła” z 1520 roku. Zapytany wtedy, jaki autorytet pozwala mu tak czynić odpowiedział, że „jego własny autorytet jest ku temu wystarczający”.

Współczesnym argumentem jest to, że wieża Babel, miała „sięgać nieba”, co rzekomo oznacza, iż była próbą dotarcia do Boga. Z tekstu jednak wcale nie wynika, że był to wytwór religijności, ale właśnie świeckości. Niektórzy twierdzą, iż był to zikkurat, czyli wieża do obserwacji astrologicznych, budowana w starożytnym Babilonie, jednakże jest to przeniesienie z czasów o wiele późniejszych. Księga Rodzaju nie twierdzi, że był to zikkurat, ale po prostu wieża (hebr. umigedal).


Wieża Babel, Piotr Breugel starszy


Również teoria, że użycie cegieł symbolizuje samowolną ludzką „religijność”, w przeciwieństwie do kamienia, na którym składano prawe ofiary dla Pana, jest naciąganiem do z góry przyjętej tezy (choć takie alegoryczne rozumienie tego zapisu jest inspirujące i do zaakceptowania). Produkcja cegieł świadczyła o rozwiniętej ludzkiej przedsiębiorczości, co jest potwierdzeniem, że Babel była symbolem dominacji doczesności. Żydzi w niewoli egipskiej również wyrabiali cegły, co nie świadczyło o ich fałszywej religijności, ale o zaprzęgnięciu do budowy systemu państwowego, który ich uciskał (zob. Wj 1, 8-14).

Francis Frangipane, wybitny protestancki nauczyciel życia duchowego, w książce „Trzy pola walki”, dał umiarkowaną, niesprzeczną z katolicyzmem, wykładnię problemu. Zdefiniował, że „duch Babilonu, to duch kompromisu ze światem”. Opisał go wprawdzie także jako wpływ ludzkiej płytkiej religijności na wiarę, co jednakże dotyczy „każdego kościoła”, a walkę z nim na poziomie kościołów lokalnych i pojedynczego wierzącego, czyli „wychodzenie z Babilonu”, jako „odrzucanie duchowej pychy na rzecz upodobniania do Chrystusa poprzez pokorę, wstrzemięźliwość i czystość serca”.

Jedną z podstawowych linii podziału w protestantyzmie, jest stosunek do Kościoła katolickiego. Część denominacji i poszczególne zbory uważają go za jeden z kościołów chrześcijańskich, aczkolwiek „dodający tradycję”, inne za apokaliptyczną Wielką Nierządnicę, największe zło w dziejach świata, Babilon z którego trzeba wyjść. Ana Mendez wspominała na konferencji zorganizowanej przez protestantów w Warszawie w 2009 roku: „Kiedy nawróciłam się [na protestantyzm] powiedziano mi, że Kościół katolicki to Babilon i każdy chrześcijanin musi się od niego oddzielić. Kiedy jednak zaczęłam czytać Biblię, zrozumiałam, że to nieprawda. Babilon to nie system religijny, ale światowy system polityczny”.


Kościół katolicki przez wieki zmagał się z presją ze strony systemu światowego, chcącego sobie podporządkować sprawy wiary. W pierwszym tysiącleciu ingerencje cesarzy bizantyjskich doprowadziły w końcu do oderwania się kościołów wschodnich, które odtąd były jawną podporą władzy świeckiej. Kościół na Zachodzie w IX i X wieku podlegał presji świeckich rodów rzymskich, a w XI i XII stuleciu musiał walczyć z cesarzami niemieckimi, którzy uzurpowali sobie prawo inwestytury, czyli ustanawiania biskupów. W XIV wieku królowie francuscy wywierali nacisk na papieży powodując smutny okres „niewoli awiniońskiej”.

W 1534 roku parlament angielski ogłosił króla Henryka VIII „głową kościoła”. Duchownych, którzy nie chcieli tego uznać skazywano na śmierć wśród tortur, a zakonnikom kaci żywcem wyrywali serca. Spalono nawet kości św. Tomasza Becketa, prymasa zabitego w XII wieku przez dworzan Henryka II, gdyż bronił wolności Kościoła przed ingerencjami króla. Od reformacji parlament uchwalał również dogmaty (m. in. że nie ma piekła) i zatwierdzał teksty modlitewników. Katolików jeśli nie zabijano, to prześladowano na wszelkie możliwe sposoby, jak ograniczenia w podróżowaniu, zakaz zbliżania się do Londynu bliżej niż 16 km, wykluczenie z wielu zawodów, wywłaszczenia i dodatkowe podatki. W Wielkiej Brytanii do dziś biskupów anglikańskich wybiera i ustanawia premier rządu.

W państwach niemieckich w 1555 roku wprowadzono zasadę „czyja władza, tego religia” (łac. cuius regio – eius religio), w skutek czego narzucono protestantyzm przemocą wszystkim mieszkańcom wielu z nich, lub zmuszono do emigracji. Konfesje (oficjalne doktryny) protestanckie były uchwalane przez sejmy Rzeszy. Generalnie w protestantyzmie kościelna władza papieża została zastąpiona władzą świecką. W krajach skandynawskich królowie wprowadzili reformację po to, by zagarnąć majątek kościelny, a luteranizm ogłoszono „religią państwową”. Księżom katolickim zakazano wstępu na ich terytorium pod karą śmierci, co w Norwegii obowiązywało do połowy XIX wieku. Rozmaite formy dyskryminacji katolicyzmu istniały do lat 90. XX wieku. Tak np. do 1952 roku katolik w Szwecji mógł dostać paszport dopiero po otrzymaniu „świadectwa moralności” od miejscowego pastora.

To Wielka Nierządnica, pijana krwią świętych i krwią świadków Jezusa (Ap 17, 6), nieustannie prześladowała Kościół katolicki, mordując przede wszystkim dziesiątki tysięcy księży. Tak było w reformacyjnej Anglii, potem podczas rewolucji we Francji 1789-1795 roku, w rewolucyjnym Meksyku w latach 1910-1929, w bolszewickiej Rosji i jej powojennych satelitach, w republikańskiej Hiszpanii z lat 1931-1939, przez narodowo-socjalistyczne Niemcy okupujące Europę, w komunistycznych Chinach i innych zbrodniczych reżimach. Nieprzerwane morze krwi milionów wiernych katolików wytoczył Babilon, czyli system światowy, w swoich różnych totalitarnych wcieleniach.

Katolicyzm sprzeciwiał się totalitarnym dążeniom władców, co wściekało już rewolucyjnego „reformatora” Marcina Lutra, który utyskiwał: „To wina diabła, papieża i książąt, że władzy nie ma i każdy robi co mu się żywnie podoba. Zwierzchność musi motłoch pędzić, bić, dusić, wieszać, palić, ścinać, łamać kołem, żeby się jej bano i żeby tak lud trzymany był w ryzach”.

Marcin Luter był też zwolennikiem przymusowej służby wojskowej i jako pierwszy w dziejach, przymusowego państwowego szkolnictwa, do wprowadzenia którego zachęcał panujących już w 1524 roku. Zrealizowało ten postulat, jako pierwsze, kilka kolonii purytańskich w Nowej Anglii oraz militarystyczne Państwo Pruskie, toczące z katolicyzmem Kulturkamf (walkę kulturową) o rząd dusz. Obecni rządzący europejskimi państwami systemu babilońskiego, pod który niestety podlega Polska, idą dalej, obniżając wiek przymusu szkolnego, wprowadzając przymusowe przedszkola i to już od 3 roku życia oraz odbierając dzieci rodzicom pod byle pretekstem. Liderem w tym zbrodniczym procederze jest Szwecja, gdzie „państwo” zabiera rodzicom rocznie kilkadziesiąt tysięcy dzieci.


Jan Kalwin, twórca pierwszego w Europie państwa totalitarnego – „Republiki” Genewskiej, wprowadził kontrolę służb specjalnych nad życiem prywatnym obywateli. Agenci i donosiciele tropili ludzi, którzy ośmielali się bawić (purytanie jeszcze przez około dwieście lat uważali śmiech za grzeszny). Zakazany był oczywiście taniec, gry, wszelkie zabawy, ozdoby i kolorowe ubrania. Zniesiono wszystkie święta (Kościół katolicki w średniowieczu, aby ulżyć ludowi, wprowadził ponad 40 wolnych dni). Specjalne komisje tropiące „zbytek” chodziły po domach i karały ludzi, którzy mieli na przykład „zbyt dużo marmolady”. Na karę trzech dni aresztu o chlebie i wodzie skazano tam podróżnych, którzy w karczmie zjedli "aż" 12 pierogów. Ten ostatni obłęd niestety dotarł nie tylko do krajów opanowanych przez kalwinizm, zwłaszcza Szkocji (dowcipy o Szkotach są smutnym echem tej religii), ale też do Polski, gdzie sejm, w którym w drugiej połowie XVI wieku była znacząca część protestantów, przeważnie kalwinistów, uchwalił „ustawę o zbytkach”, mniej oczywiście restrykcyjną i skierowaną przeciw mieszczanom i rolnikom.

Był to ewidentny objaw anankastycznej osobowości „reformatora” z Genewy, objawiającej się we wrogości do okazywania uczuć, perfekcjonizmie i despotycznym narzucaniu innym swej woli. Ciekawy opis tego schorzenia duszy zawarł wybitny polski psychiatra prof. Antoni Kępiński w książce „Psychopatie”. Przypadłość ta miała wpływ na surowy stosunek Kalwina do kobiet, w tym również swojej żony, która była mu, jak twierdził „wzorowo” posłuszna i uległa. Z zawziętością też karał, nawet śmiercią, tych którzy wykraczali poza narzucone przez niego przepisy religijne, lub ośmielili się mieć inne zdanie. Była to zupełnie inna osobowość, niż u popędliwego i skrajnie emocjonalnego Lutra, który najczęściej obrzucał swoich przeciwników stekiem najróżniejszych epitetów, przekleństw i wulgaryzmów.

Karanie śmiercią za wiarę katolicką było w XVII wieku zwyczajnym sposobem postępowania w krajach o religii post-kalwińskiej: Anglii za Cromwella, czy kolonii Massachusetts. Lżejsze kary spadały tam nawet na tych, którzy tylko ośmielali się świętować dzień Bożego Narodzenia, zakazany przez purytanów. Protestanci prześladowali się nawzajem: luteranie anabaptystów, anglikanie purytanów, kalwiniści menonitów. Wszyscy zaś uciekali do katolickiej Polski, która dawała schronienie Holendrom, Szkotom, Niemcom, Żydom, Ormianom, Wołochom i Tatarom, bez względu na wyznanie.

Kalwinizm wywołał szczególne spustoszenia w psychice wyznawców tej religii. Doktryna o predestynacji masowo wywoływała lęk u ludzi, czy aby należą do liczby przeznaczonych do zbawienia. Utrata chęci życia, epidemia depresji i niezliczone samobójstwa to skutek reformacji w Szwajcarii, Holandii i Szkocji. Przerażający opis tego zjawiska zawiera praca francuskiego historyka Jeana Delumeau „Strach w kulturze Zachodu XIV-XVIII w.”. Charakterystyczny, obniżony nastrój jeszcze obecnie zauważają badacze w protestanckich krajach germańskich, choć ich rodacy – katolicy w tych samych miejscach, na przykładzie wysp szkockich, mają większą radość życia. To obsesyjne pytanie: „Czy należę do wybranych?”, nurtowało wielu przez dwa stulecia.

Inni reagowali wzmożoną pracą, a motywem bogacenia się było udowodnienie sobie i innym, że się jest w liczbie błogosławionych. Niemiecki naukowiec Max Weber stworzył w 1905 roku, m. in. na tej podstawie, teorię o protestanckich korzeniach kapitalizmu, do dziś powielaną. Był on też zwolennikiem germanizacji Polaków oraz izolowania katolików i Żydów, jako „niepasujących do niemieckiej kultury”. Współcześni historycy i ekonomiści obalają ten tzw. „mit weberowski”, gdyż wpływ reformacji na gospodarkę był ujemny. Przede wszystkim w Anglii, gdzie szaleństwo Henryka VIII pchnęło do burzenia klasztorów będących lokomotywą ówczesnej gospodarki, wraz z całą ich infrastrukturą, typu młyny, manufaktury i biblioteki (protestanci spalili wówczas 30 tysięcy rękopisów). Opóźniło to, bliską wówczas, rewolucję przemysłową o prawie 200 lat.

W Holandii, dawanej za przykład tej teorii, elitę gospodarczą i kulturalną stanowiła 30% mniejszość katolicka wraz z Żydami. Również Szwajcaria, sztandarowy kraj „mitu Webera”, jest w 47% katolicki, a jego gospodarność wynika z charakteru ludzi i uniknięcia wojen. W USA kapitalizm rozwijał się na Północy, zamieszkałej w znaczącej części przez katolików i Żydów, a czysto protestanckie Południe było poważnie zacofane gospodarczo. W RFN wyżej rozwinięte są landy katolickie, które dofinansowują budżety landów protestanckich, także zachodnich.

Być może największa część mieszkańców krajów opanowanych przez reformację, z czasem „dała sobie na luz”. W kalwińskich uznali, że skoro i tak pójdą do piekła, to można sobie chociaż teraz „poszaleć”, a jeśli i tak są przeznaczeni do nieba, to też czemu by nie? W luterańskich, gdzie przyjęli, że wystarczy „tylko wiara”, posłuchali się Lutra, który ogłosił: „Bądź grzesznikiem i grzesz mocno, lecz jeszcze mocniejsza niech będzie twa wiara”. Zresztą twierdził on, że „w każdym dobrym uczynku sprawiedliwy grzeszy”, zatem co za różnica.

Na efekt tych nauk nie trzeba było długo czekać. Wkrótce pod pretekstem „reformacji” w Rzeszy, zaczęto rabować dobra kościelne, zagarniać klasztorne ziemie i zabudowania. Zniszczono około tysiąca kościołów i klasztorów. Zorganizowane bandy napadały na klasztory żeńskie, uprowadzały i nierzadko gwałciły zakonnice, które następnie sprzedawano na „żony” dla wyznawców „zreformowanej” religii. Również sam „reformator” wziął Katarzynę von Bora od takiego „błogosławionego złodzieja”, jak go nazwał.

Anabaptyści, zafascynowani ideami reformacji, postanowili wprowadzić „raj na ziemi” poprzez rewolucję, stając się pierwszymi komunistami, do których odwoływał się Karol Marks. Zaszli też jeszcze dalej w moralnej anarchii, wprowadzając poligamię. Jeden z ich przywódców, Jan z Lejdy, ogłoszony przez protestanckich rewolucjonistów „królem Nowego Królestwa Syjonu”, wziął sobie aż dwadzieścia „żon”. Tego było już za wiele dla Lutra, który akceptował wielożeństwo, ale tylko dla elity. Henrykowi VIII radził, by zamiast się rozwodzić, wziął sobie drugą „żonę”. Wraz ze swoimi najbliższymi współpracownikami, Melanchtonem i Butzerem, podpisał później dla księcia Hesji „zgodę” na posiadanie dodatkowej „żony”, „dla dobra sprawy” i takiego „ślubu” mu udzielili. W zamian książę miał nadal politycznie i finansowo wspierać reformację.

Gdy anabaptyści rozpętali wojnę chłopską 1524-26 roku, Marcin Luter, nienawidzący ludu, apelował do książąt, by „zabijać chłopów jak wściekłe psy [...], bo teraz nie chodzi o cierpliwość i miłosierdzie, lecz jest czas miecza i gniewu, i każdy powinien bić, kłuć i zabijać”. Nagle nawet zapomniał o swoim dogmacie „tylko wiara”, obiecując że „książę może teraz przelewem krwi lepiej na niebo zasłużyć, niż inni modlitwą”. Zachęcone tą nową obietnicą zbawienia wojska książęce zabiły około sto tysięcy ludzi, a całe wsie zniknęły z powierzchni ziemi.

Dekadencja posunęła się bardziej, niż wyobrażał to sobie Luter. Gdy pod koniec życia przybył do Wittenbergi, gdzie ta rewolucja się zaczęła, załamał się stanem moralnym i duchowym jej mieszkańców. Wołał, że „jest to gorsze niż Sodoma”, a zrozpaczony zaczął miewać myśli samobójcze i widzieć nękające go demony, co być może przyśpieszyło jego śmierć. Przez następne ponad półtora wieku protestantyzm nie wykazywał żadnego zapału misyjnego, poza grabieżczymi wojnami toczonymi przez Szwecję. Pogrążał się natomiast w kryzysie wiary i obyczajów.

Angielski publicysta zielonoświątkowy Colin Whittaker, w książce „Wielkie przebudzenia”, tak pisze o sytuacji w Brytanii pierwszej połowy XVIII wieku:

Cały naród wydawał się zaprzedany orgii pijaństwa, co sprawiało, że samo brzmienie słowa Anglik było smrodem dla nozdrzy innych narodów - powiada Silvester Norne w swojej Popular history of Free Churches. Teatr był szokująco wulgarny i zdeprawowany. Literatura tego okresu nawet dziś zostałaby zakwalifikowana jako hard porno. Poligamia, wszeteczeństwo, homoseksualizm nie były uważane za grzech. Kwitła przemoc. Bandy pijanych chuliganów przemierzały ulice i wywoływały w kobietach bezsilną złość, a bezradnych mężczyzn skazywały na okrutne tortury. Konstablowie [policjanci] podzielali pijackie obyczaje swoich czasów i byli zwykle skorumpowani. Boks był dziki i morderczy, a brały w nim udział nawet kobiety.

A co robił Kościół [protestancki] przed 1739 rokiem? Głównie spał. Biskup [anglikański] Ryle powiada: Zarówno anglikanie, jak i nonkonformiści [denominacje post-purytańskie] wydawali się w końcu zgadzać co do jednego, mianowicie, że należy zostawić diabła w spokoju i nic nie robić dla serc i dusz ludzkich”.

Ponad sto lat później, w 1855 roku, na Zgromadzeniu Pastorów w Berlinie, ujawniono stan rzeczy w protestanckich krajach niemieckojęzycznych. Podano np., że „w Berlinie, na 420 tysięcy mieszkańców, w niedzielę chodzi do kościoła 20 tysięcy, a 400 pozostaje w domu, idzie na przechadzkę, albo wałęsa się po piwiarniach i winiarniach”. Według danych z 1851 roku w Meklemburgii liczącej 500 tys. mieszkańców (która w całości przyjęła reformację w 1549 roku) łącznie we wszystkich zborach na terenie trzech powiatów, w ciągu roku 228 razy nie odbyło się niedzielne nabożeństwo, ponieważ nie przyszła ani jedna osoba.

W 469 miejscowościach tego kraju większość dzieci była nieślubna, w wielu z nich liczba dzieci nieślubnych dziesięciokrotnie przewyższała liczbę ślubnych, a w 79 miejscowościach wszystkie dzieci były urodzone poza małżeństwem. Wynika z tego, że w ogóle nie brano ślubów. W tym czasie w krajach katolickich, jak Włochy i Hiszpania, dzieci pozamałżeńskie były rzadkością. Jeszcze w 1932 roku w Polsce, według „Małego Rocznika Statystycznego”, ich liczba nie przekraczała 6%.

Te zatrważające dane rozbijają w gruzy popularną bajeczkę dla grzecznych dzieci, o surowych „purytańskich” obyczajach dawnych protestantów. Nic dziwnego, że słynny amerykański kaznodzieja protestancki drugiej połowy XX wieku, zajadły wróg katolicyzmu, Jimmy Swaggart, sam dwukrotnie skompromitowany przez nierząd, twierdził iż „Kalwin wysłał niezliczone dusze do piekła”.


Doktryna o Kościele katolickim, jako Wielkiej Nierządnicy była propagowana przede wszystkim na południu Stanów Zjednoczonych. W tamtejszych zborach przez kilka stuleci uczono tego ludzi od dzieciństwa. Ich pastorzy głosili też, a niektórzy do dziś to czynią, że małżeństwo mieszane między rasami, to grzech cudzołóstwa. Nie przeszkadzało to jednak pewnym Białym mieć dzieci z pracującymi na ich plantacjach Murzynkami, a następnie sprzedawać je jako niewolników. Biali protestanci z Południa utrzymywali niewolnictwo i z tego powodu oddzielili się od współwyznawców z Północy, przez co powstały osobne denominacje, głównie południowi baptyści, akceptujące ten system. Katolicy zamieszkiwali z reguły Północ. Znamienna jest w związku tym geneza wojny secesyjnej lat 1861-65.

Trzeba pamiętać, że wojna ta została poprzedzona wielkim przebudzeniem duchowym na północnym wschodzie USA w latach 1857-59, owocującym nawróceniem miliona niewierzących i ożywieniem wiary miliona chrześcijan. Biblijny chrześcijański tekst the Battle Hymn of the Republic, autorstwa Julii Ward Howe, śpiewany przez żołnierzy Unii, jest jednym z jego wyrazów. Południowcy natomiast chcieli oderwać się od Unii, by móc wciąż swobodnie korzystać z nieludzkiego prawa, które Północ chciała wreszcie znieść, co jest powszechnie znane.

Słabo natomiast znany jest w Polsce fakt, iż drugim głównym powodem secesji było domaganie się przez południowe stany całkowitego zakazu osiedlania się tam katolików, na co Kongres nie chciał się zgodzić. Także założony w 1865 roku przez ówczesnego przywódcę masonerii amerykańskiej, jednego z najsłynniejszych wolnomularzy i satanistów w dziejach, Alberta Picke, pierwszy Ku-Klux-Klan, na czele z „Wielkim Czarownikiem” (ang. the Grand Wizard), prócz prześladowania Murzynów i zwalczania Republikanów, miał charakter protestanckiego integryzmu. W świetle tego, osobliwą ciekawostką jest sympatia, jaką darzą Konfederację niektórzy „konserwatywni” katolicy w Polsce.

Drugi Ku-Klux-Klan, założony w 1915 roku przez pastora metodystycznego Wiliama J. Simmonsa, już jawnie głosił, iż jego celem jest walka z katolikami, Żydami i imigrantami. Tworzył on „Niewidzialne Cesarstwo” (ang. the Invisible Empire - znamienna nazwa) liczące wiele milionów członków – protestanckich fundamentalistów, na których czele stał „Imperialny Czarownik” (ang. the Imperial Wizard) oraz „Tytani” (szefowie w poszczególnych stanach), „Olbrzymi”, „Cyklopi” i wspierający ich członkowie rad: „Geniusze”, „Hydry” i „Furie”.

Kroniki filmowe z lat 20. pokazują na ulicach amerykańskich miasteczek transparenty z napisami „Żydzi i katolicy precz z naszego miasta / kraju”. Kilka lat później takie same napisy pojawiły się w Niemczech. Prowadzono w wielu stanach bojkot firm i sklepów będących własnością katolików oraz dążono do usunięcia nauczycieli - katolików ze szkół. Kiedy wśród protestantów rozeszła się plotka, iż papież Pius XI ma przybyć do Ameryki, grupy uzbrojonych fanatyków przeczesywały pociągi i pilnowały statków przypływających do portów. Inni „zabezpieczali” granicę z Meksykiem, aby w żadnym razie nie wpuścić papieża na terytorium kraju.

Gdy w wyborach w 1928 roku wystartował Al Smith, pierwszy katolicki kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych, rozpętano przeciw niemu ogromną kampanię nienawiści, a Ku-Klux-Klan zagroził jego śmiercią, w razie gdyby go wybrano. (Pierwszy prezydent katolik – John Kennedy został w 1963 roku zamordowany, a mocodawców oficjalnie nie wykryto.) Najbardziej znamienna jest jednak ówczesna argumentacja protestantów:

Twierdzili, że katolik nie może być prezydentem, gdyż jako katolik musi słuchać przede wszystkim papieża i wiarę przedkładać ponad sprawy świeckie. Natomiast protestant jakiegokolwiek wyznania, może być prezydentem, gdyż wedle doktryny reformacji, podlega on całkowicie władzy świeckiej i nie ma ryzyka, że przedłoży posłuszeństwo Chrystusowi i swemu kościołowi ponad „demokratycznie” ustanowione prawa i doczesny interes amerykańskiego imperium. Tym samym jawnie przyznawali, że to właśnie protestantyzm uprawia nierząd ze światowym systemem babilońskim.

Agresja tego środowiska kierowała się jednak nie tylko przeciwko katolikom, ale też przeciw innym szczerze wierzącym. Zakapturzeni napastnicy atakowali pierwsze zgromadzenia zielonoświątkowe, zakłócali nabożeństwa, obrzucali kamieniami i podpalali zbory, zatruwali wody oraz grozili śmiercią. Z reguły pierwsi charyzmatycy byli usuwani ze wszystkich denominacji protestanckich. Z duchowego punktu widzenia można zauważyć, iż secesja Południa i pierwszy Ku-Klux-Klan, to reakcja sił ciemności na wspomniane Drugie Wielkie Amerykańskie Przebudzenie, zaś drugi Ku-Klux-Klan i sprzeciw ogółu wyznań protestanckich, to reakcja sił ciemności na przebudzenie zielonoświątkowe. Także w Europie przywódcy protestanccy, w „Deklaracji Berlińskiej” z 1910 roku, potępili jako „dzieło diabła” przebudzenie pentakostalne, które rozpoczęło się w tym czasie, także na ziemiach polskich.

Jeden z pierwszych przywódców i twórca systemu finansowania protestanckiego „Cesarstwa” w USA, Edward Clarke, „Imperialny Czarownik” pro tempore (rezerwowy), uważający się za inkarnację Juliusza Cezara i Dalajlamę, został zamknięty w szpitalu psychiatrycznym w 1932 roku, jednakże obłąkańcza nienawiść trwała.

Gdy w pierwszej połowie XX wieku w USA prowadzono eugenikę, poprzez zakaz małżeństw i przymusową sterylizację osób uznanych za „nieprzydatnych dla społeczeństwa”, zaakceptowało to również wiele denominacji protestanckich. Pastorzy w kazaniach zachęcali wiernych do popierania tego zbrodniczego prawa. Miało ono pomóc w „oczyszczeniu” i dominacji amerykańskiej „rasy panów”, zwanej WASP (ang. White Anglo-Saxon Protestants; Biali Anglo-Sascy Protestanci).

Amerykańska Liga Kontroli Urodzin, organizacja promująca eugenikę i segregację rasową, przekształciła się w 1952 roku w Międzynarodową Federację Planowanego Rodzicielstwa i zajmuje się odtąd mordowaniem dzieci nienarodzonych (zwłaszcza wśród Murzynów), rozpowszechnianiem antykoncepcji i demoralizacji.

Ustawa antyimigracyjna, przeforsowana przez Południowców w 1924 roku, miała na celu wstrzymanie napływu do Stanów Zjednoczonych osadników z Europy Środkowej i Południowo-Wschodniej, a więc katolików, prawosławnych i Żydów, którzy zdaniem germańskich protestantów „zaśmiecali rasę”. Jej najdłużej trwającą pozostałością był  uparcie podtrzymywany do niedawna obowiązek wiz dla Polaków wprowadzony w tymże 1924 roku w oparciu o nią.


Wszystkie te idee i praktyki przejęli następnie w III Rzeszy narodowi socjaliści, a większość rządzący Szwecją socjaliści. Niemieccy protestanci już w 1930 roku zaczęli się organizować na wzór nazistowski w Deutsche Christen i postanowili chrzcić tylko „Aryjczyków” oraz ordynować na pastorów jedynie „czystych rasowo”. Organizacja ta ogłosiła później Hitlera „drugim Lutrem”. W 1933 roku na Wielkim Kongresie Germańskich Chrześcijan w Berlinie, pastor otwierający go stwierdził: „My mówimy, że walczący faszysta z Grupy Szturmowej bliższy jest woli Bożej niż Kościół, który nie przyłącza się do radości Trzeciej Rzeszy”. Była to aluzja do przeciwnej postawy katolików, której wyrazem stała się w 1937 roku encyklika papieża Piusa XI Mit brennender Sorge potępiająca nazizm, odczytana we wszystkich parafiach w Niemczech. Więcej o tym pisze Vittorio Messori w książce „Czarne karty Kościoła”.

Wpływ protestantyzmu na poparcie dla totalitarnego systemu najlepiej widać właśnie na przykładzie Niemiec, państwa podzielonego po równo na katolików i protestantów. Mapa wyników wyborów do Reichstagu w 1932 roku pokrywa się dokładnie z mapą wyznaniową, bowiem generalnie protestanci głosowali za narodowymi socjalistami, lub komunistami, a katolicy na partie centrowe. Zwrócił na to uwagę jeden z najwybitniejszych apologetów chrześcijańskiej cywilizacji w XX wieku, historyk i publicysta, Erik von Kuehnelt-Leddihn, w książce „Przeciwko duchowi czasu”, poświęconej różnym społecznym aspektom dziejów Kościoła.

O tym, że sukces nazistów nie był po prostu skrajnym przejawem nacjonalizmu niemieckiego, ale fenomenem cywilizacyjnym i religijnym świadczy fakt, iż spośród wszystkich regionów Niemiec, najwięcej głosów, bo aż 79%, NSDAP otrzymała... na Mazurach, zamieszkałych w przeważającej większości przez ludność polską i polskojęzyczną. Był to jednak obszar pierwszego w świecie państwa protestanckiego od 1525 roku (Prusy Książęce), gdzie całej ludności narzucono luteranizm. Leżąca na tym samym terenie, czysto katolicka Warmia, zamieszkała częściowo przez Polaków, ale w większości przez Niemców, głosowała na katolicką partię Centrum. Na obszarach południowego pogranicza alpejskiego, gdzie mieszkają najbardziej tradycyjni katolicy (rodzinne strony Benedykta XVI), naziści otrzymali znikomy odsetek głosów, np. w jednym z okręgów Bawarii tylko 2%. Nie zmienia tego obrazu fakt, iż kilku przywódców III Rzeszy, wyznających okultyzm i pogańską religię starogermańską, pochodziło z rodzin katolickich.

Znaczny sukces odnieśli hitlerowcy na obszarach, gdzie narodził się luteranizm: Saksonia-Anhalt i Turyngia. Tam też najwięcej głosów otrzymali komuniści, przez co te dwa lewicowe grupowania uzyskały łącznie przytłaczające poparcie niemieckich protestantów. Ludność ta stanowiła po drugiej wojnie światowej podstawę totalitarnego systemu NRD. Na cztery tysiące tamtejszych pastorów, trzy tysiące było informatorami komunistycznej tajnej policji Stasi. Obecnie post-protestanckie Niemcy Wschodnie, to najbardziej zateizowany obszar na świecie, gdzie według danych z 2012 roku, około 66% mieszkańców deklaruje się jako ateiści, a znaczna część pozostałych nie ma żadnego związku z jakimkolwiek wyznaniem. Taki jest finał antykatolickiej rewolucji rozpętanej przez wittenberskiego „reformatora głoszącego, że Kościół katolicki to Babilon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz