30 maja 2016

Intronizacja: Jezus Król czy Chrystus Król?


Króluj nam Chryste!



Intronizacja Pana naszego Jezusa Chrystusa na Króla Polski jest jedną z najważniejszych, jeśli nie najważniejszą rzeczą, jaką musimy dokonać jako Naród. Niesłychanie ważne jest więc, aby została ona przeprowadzona właściwie, czyli naprawdę była Intronizacją, o jaką chodzi Jemu, a nie o jakąś religijną podróbkę. Tutaj poruszony zostanie jeden wątek. W tekstach i na sztandarach nawiązujących do idei intronizacji pojawia się wyrażenie „Jezus Król Polski”, bądź „Chrystus Król Polski”. Czy to po prostu synonimy, czy też kryje się za tym jakaś różnica doktrynalna? Niestety to drugie.

Środowiska intronizacyjne czerpiące swą inspirację z tekstów zmarłego tragicznie ks. Tadeusza Kiersztyna, używają z rozmysłem wyłącznie określenia „Jezus Król”, a nie „Chrystus Król”, lub „Jezus Chrystus Król”, jak jest w encyklikach papieskich na ten temat, tradycji i liturgii Kościoła. Jak wyjaśniał on w swych publikacjach, zwłaszcza w książce „Ostatnia walka”, wynika to z przetłumaczenia hebrajskiego słowa Mesjasz, czyli Pomazaniec, Namaszczony (gr. Christos, łac. Christus) na „Król”. Jako źródło takiego tłumaczenia podał książkę ks. kard. Józefa Ratzingera. Była to tam jednak raczej figura stylistyczna emerytowanego papieża, mająca na celu wyakcentowanie prawdy o Królowaniu Chrystusa, aniżeli analiza lingwistyczna i teologiczna. Zdaniem ks. Kiersztyna, zbawcze wyznanie „Jezus jest Mesjaszem” można „bardziej po polsku” wyrazić: „Jezus jest Królem”. I dalej pisał: „Są trzy etapy, które prowadzą do pełni wiary w Jezusa: rozpoznać Jego święte Imię – Mesjasz, w Nie uwierzyć i Je wyznać – dokonać intronizacji”.
Tyle, że taka „intronizacja” to akt osobistego zbawienia, a nie społeczne panowanie Jezusa Chrystusa.

Hebrajskim, biblijnym słowem oznaczającym króla w ścisłym znaczeniu, także w odniesieniu do Boga i przyszłego Mesjasza, jest Melek (MLK; gr. Basileus, łac. Rex). Mashiach (zgrecyzowane: Messian) natomiast znaczy dosłownie Namaszczony (stąd polskie słowo maść i pochodne). Owszem, „pomazaniec” może być synonimem „króla”. Ale pomazańcem był także kapłan i prorok, a w chrześcijaństwie król i biskup, a szerzej każdy namaszczony krzyżmem (chrisma), lub mający charyzmat jakiejś posługi.

Jezus jest Mesjaszem, to znaczy „namaszczonym przez Boga” na jedynego Zbawiciela, Odkupiciela, Pośrednika, Kapłana, Proroka oraz Króla. Z racji funkcji i charakteru Mesjańskiego oraz oczywiście bycia zarazem Bogiem, Jezus z Nazaretu jest Królem Wszechrzeczy (Rex Universi) i żadna władza, duchowna czy świecka, nie musi Go w tym celu „intronizować”, czyli Go na Jego własny tron wprowadzać. Tak mówią przeciwnicy intronizacji, i mają rację, ale na tym poprzestają, i przez to całkowicie błądzą, co czyni ich argumentację demagogią.

Z owego tytułu Chrystus Jezus ma bowiem prawo być też konkretnym królem (Melek) każdej społeczności. Lecz do tego właśnie On sam chce zgody ludzi, gdyż ziemię Bóg oddał im w wieczyste panowanie: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną (Rdz 1, 28); Niebo jest niebem Pana, synom zaś ludzkim dał ziemię (Ps 115/113, 16). Bóg szanuje swoje własne słowo i jest nim „związany”. Dlatego nie „intronizujemy” Syna Bożego na Jego tron w niebie, ale możemy i powinniśmy Go intronizować na tron naszych terytoriów i społeczności na ziemi. Uznając Pana Jezusa np. Królem Polski, nie tylko „uznajemy” Jego władzę królewską, ale oddajemy mu dobrowolnie prawo do wykonywania władzy nad nami, która jest w naszych rękach, we wszystkich dziedzinach życia społecznego Rzeczpospolitej.

Wybór Jezusa - Człowieka, a nie jakiegoś „cesarza” np., jest zarazem logiczny i jedynie słuszny, gdyż to właśnie On, jako Pierworodny wobec każdego stworzenia (Kol 1, 15) oraz Odkupiciel jest Głową całej ludzkości ze swej natury i zasługi. Intronizacja jest zatem jednym z konstytutywnych fundamentów, by ustanowić wszystko w Chrystusie (instaurare omnia in Christo) jako Głowie, to co w niebiosach i to co na ziemi, dla dokonania pełni czasów (por. Ef 1, 10).

Zatem dokonywanie „intronizacji Jezusa na Króla”, gdzie słowo Król jest tylko synonimem słowa Mesjasz (Chrystus) moo być słusznie krytykowane przez władze Kościoła, jako bezzasadne. Mamy świadomość, że ta krytyka ma też inne podłoże, ale to odrębne zagadnienie. Taka intronizacja nie byłaby też tym, czym ma być w istocie. W tym ujęciu tytuł „Jezus Król Polski” znaczyłby przecież „Jezus Chrystus Polski”, a to wyrażenie szerokie, lub nieadekwatne.

Owszem, my mamy przyjąć Go w pełni jako Mesjasza, Zbawiciela Polaków, ale jest to dar i konieczność dla każdego człowieka, który chce być zbawiony, bo innego zbawiciela nie ma. Na tym polega nawrócenie wszystkich narodów od dwóch tysięcy lat. Trzeba natomiast też ogłosić Jezusa Królem Polski dlatego, że jest On Bogiem i Chrystusem, a nie tytułować Go „Chrystusem Polski”. Używanie wyrażenia „Jezus Król Polski” jest więc dopuszczalne tylko o tyle, o ile samo Imię Jezus jest tu zwięzłym określeniem Jego Osoby, bez podtekstu doktrynalnego wyżej podanego.

Istota (diferentia specifica) intronizacji o jaką chodzi teraz, której Chrystus Pan domaga się najpierw od Polski, ale i od wszystkich krajów, polega na tym, że chce On panować w narodach też jako Król – Melek. Królowanie w tym sensie jest dosłownym sprawowaniem władzy nad ludźmi na ziemi, także w sprawach doczesnych. Ziemię dał Bóg na początku stworzenia człowiekowi pod panowanie i z tego wynikają podstawowe zasady walki duchowej w zakresie społecznym: zasada konieczności i konkretności modlitwy, zasada ołtarzy, autorytet władzy, reguły łamania legalnego prawa demonów do społeczności i terytoriów (z przyzwolenia ludzi), konieczność intronizacji.

Począwszy od Leona XIII, Kościół naucza o społecznym panowaniu Chrystusa, choć przede wszystkim należy wskazać istniejące już w Słowie Bożym rozróżnienie na „Ewangelię o zbawieniu” i „Ewangelię o Królestwie”. Jest to ciekawy i ważny dla nas temat, który będzie omówiony osobno. Generalnie, to sami ludzie muszą pozwolić Chrystusowi panować także w wymiarze spraw świeckich, gdyż Bóg dał ludziom wolną wolę. Odnośnie tego ostatniego, warto jeszcze zasygnalizować, iż zasada intronizacji ma sens tylko w ramach teologicznego paradygmatu wolnej woli. Paradygmat przeciwny, predestynacjonistyczny, oczywiście nie może widzieć jej potrzeby, i tu też można upatrywać źródła sprzeciwu wobec intronizacji, jako zbędnej, skoro „Chrystus i tak panuje, jak sam chce”.

Dlatego intronizacja, aby była tym, czego dokładnie żąda od nas Pan, ma polegać na tym, że ludzie i ich różne władze świeckie wybiorą, uznają expressis verbis Jezusa Chrystusa (Króla per se) Królem konkretnym (Melek) swojego kraju, miasta, stowarzyszenia, rodziny i swoim własnym. Oczywiście ważniejsze jest aby każdy człowiek sam najpierw przyjął Pana Jezusa jako Zbawiciela, Mesjasza, bo od tego zależy jego życie wieczne, a także życie w łasce, uzdrowienie, uwolnienie, szczęście. Ale potem tego Jezusa intronizował też jako Króla w sprawach doczesnych („Króla w całym tego słowa znaczeniu”). Królestwo Boże ma być przecież rozszerzane także na ziemi, czemu sprzeciwiają się różni ludzie i środowiska, o czym wiemy dobrze.

Piłat, jako przedstawiciel władzy świeckiej, nie pytał Jezusa czy jest Mesjaszem (Christos), ale czy jest Królem [Żydów] (Rex Judaeorum; Basileus ton Joudauon) i taki napis umieścił na Krzyżu. Przywódcy żydowscy nie chcieli Jezusa na króla (Melek), a wybrali cesarza rzymskiego. Odrzucili Go też jako Mesjasza, a wybrali religię faryzejską. My, naród polski, powinniśmy w pełni przyjąć Jezusa jako Mesjasza (uczynili to już nasi przodkowie i władcy ponad tysiąc lat temu) i wybrać (też przyjąć, uznać, ogłosić) tegoż Jezusa Chrystusa Królem (Melek) Polski. I ten wybór należy do nas. W Polsce powinno to być bardziej oczywiste, niż w innych krajach, gdyż mamy wielusetletnią tradycję wybierania królów (czyżby także dlatego Pan wybrał nas do rozpoczęcia tej Misji?).

Z tego wynika też fakt, że podmiotem właściwym do przeprowadzenia takiej intronizacji są przede wszystkim władze świeckie. Co więcej, nie muszą one wcale pytać o zgodę biskupów, ani domagać się tego wpierw od nich. Szlachta polska zebrana na wolnej elekcji nie pytała księdza prymasa, ani biskupów kogo ma ogłosić królem. Jej wybór po fakcie był sankcjonowany przez hierarchię religijnym obrzędem koronacji i namaszczenia elekta. Tym bardziej w obecnych czasach, gdy sami biskupi głoszą autonomię porządku świeckiego. Zadaniem Kościoła jest dawanie ludziom Jezusa Chrystusa (Mesjasza), jako Zbawiciela i Boga, zaś zadaniem władz świeckich jest realizowanie Jego Panowania i Nauczania w sprawach doczesnych, uznając Go za Króla (Melek). Najlepiej ze wzajemnym wsparciem.

Podsumowując, gdyby przyjąć interpretację, że słowo Król jest tylko tłumaczeniem i synonimem słowa Chrystus, to określenie z oficjalnych dokumentów i liturgii Kościoła „Chrystus Król” (Christus Rex) byłoby zwykłą tautologią. Papież Pius XI ustanowił w 1926 roku święto Pana naszego Jezusa Chrystusa Króla (Domini nostri Jesu Christi Regis), a nie Jezusa Króla (w znaczeniu: Chrystusa). Świąt ku czci Jezusa jako Mesjasza jest już wiele: Zwiastowanie, Narodzenie, Chrzest, Męka i Śmierć, Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie... Pius XI wezwał, by Jezus Chrystus był też uznany za „króla społeczności ludzkich” (Rex). Przeniesienie święta na koniec roku liturgicznego w 1970 roku przesunęło znów akcent w stronę Króla tylko jako Chrystusa (Rex Universi), ale chyba nie warto tego eksponować, by nie stwarzać mylnego wrażenia, że za intronizacją są tylko niektóre środowiska tradycjonalistyczne, albo że Kościół katolicki całkiem wycofał się z poprzedniego nauczania.
 
Naszym celem jest, aby w Polsce i innych narodach panował Jezus Chrystus Król;
Jeshu[a] ha'Mashiach Melek;
Jesous Christos Basileus;
Jesus Christus Rex.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz