Króluj
nam Chryste!
-
zawsze i wszędzie.
W
ostatnich dziesięcioleciach wiele osób głosi, iż należy w
Kościele katolickim dowartościować „świeckich”, wielu
powołuje się na nauczanie Soboru Watykańskiego II o powszechnym
powołaniu do świętości, Dekret o Apostolstwie Świeckich,
adhortację św. Jana Pawła II Christifideles Laici, mówi o
„domowym kościele”, doniosłej roli rodziny i zakorzenieniu jej
życia w Ewangelii, o „powszechnym kapłaństwie”, o budowaniu
życia społecznego na Chrystusie i Jego nauce. (Przy okazji: „wierni
świeccy” to niebiblijne określenie, w Nowym Testamencie
„świeccy”, czyli „ludzie ze świata” to niewierzący, a
„duchowni” to ludzie duchowi, prawdziwie wierzący, a nie sami
„prezbiterzy”).
Święta Kinga |
Gdy
jednak przychodzi do konkretów, to okazuje się, że w obecnej
polskiej rzeczywistości „świeccy”, zwłaszcza kobiety, to mogą
co najwyżej podlewać kwiatki w kościele. Owszem mają głos, pod
warunkiem, że mówią dokładnie to, co chce hierarchia. Gdy tylko
ośmielą się mieć jakieś inne postulaty, np. pełna Intronizacja
Chrystusa Króla Polski, to stają się „sektą”, stawiają „poza
kościołem”. Jeszcze gorzej jest na zachodzie Europy. Tam
„świeccy” odgrywają sporą rolę, z braku księży, ale „głos
świeckich” jest wysłuchiwany wtedy, gdy zmierza do zniszczenia
tradycyjnego nauczania i praktyki. Gdy jacyś wierni chcą powrotu do
form tradycyjnych, np. celebracji versus Deum, Komunii na
klęcząco, wtedy już głosu nie mają, ale muszą być „posłuszni”.
Zresztą w Polsce to również od dawna ma miejsce. Można by mnożyć
przykłady, ale nie o tym chcę dziś pisać.
Z
drugiej strony uderza nas potężna fala dążąca do wyeliminowania
chrześcijaństwa, wiary katolickiej i zgodnych z nią zasad
cywilizacji łacińskiej, zarówno z życia publicznego, jak
rodzinnego i prywatnego. Ulegając temu, nawet tak wielu hierarchów
wycofuje się z głoszenia społecznego panowania Jezusa Chrystusa,
na rzecz akceptowania „demokracji”, „wolności religijnej” i
„pluralizmu”, domagając się tylko „poszanowania godności
człowieka” i co najwyżej respektowania „wartości
chrześcijańskich”. Gdy w ostatnich dniach wzmaga się hybrydowa
wojna mocy ciemności przeciwko Polsce, nie słychać od nich
jednoznacznego potępienia prowokatorów i ich bezmyślnych
rezonatorów.
Absolutnym
novum w tej niszczącej fali jest od paru lat udział części
najwyższych hierarchów w Europie, zwłaszcza z Niemiec, w ataku na
katolickie małżeństwo, na jego nierozerwalność, na wartość
wierności małżeńskiej, czystości, wstrzemięźliwości i
świętości. „Małżeństwo niech będzie we czci pod każdym
względem i łoże nieskalane, gdyż rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg” - nakazuje Słowo Boże (Hbr 13, 4).
Inna sprawa, że tradycyjne nauczanie chrześcijańskie na temat pożycia małżeńskiego jest już praktycznie zapomniane, a jego miejsce zajmują zwodnicze poglądy własne grasantów, typu o. Ksawery Knotz w Polsce. Jest to skutek zaniku w kościele posoborowym nauczania o duszy ludzkiej (według „nowej teologii” dusza to wymysł filozofii greckiej o czym pisałem w tekstach o duszewności), o powiązaniu ciała z duchową rzeczywistością. Ostatnimi czasy w Polsce nawet oficjalnie w Kościele zwalcza się ważne prawdy o rozmaitych ranach duszy i chrześcijańskich sposobach uzdrowienia z nich.
Inna sprawa, że tradycyjne nauczanie chrześcijańskie na temat pożycia małżeńskiego jest już praktycznie zapomniane, a jego miejsce zajmują zwodnicze poglądy własne grasantów, typu o. Ksawery Knotz w Polsce. Jest to skutek zaniku w kościele posoborowym nauczania o duszy ludzkiej (według „nowej teologii” dusza to wymysł filozofii greckiej o czym pisałem w tekstach o duszewności), o powiązaniu ciała z duchową rzeczywistością. Ostatnimi czasy w Polsce nawet oficjalnie w Kościele zwalcza się ważne prawdy o rozmaitych ranach duszy i chrześcijańskich sposobach uzdrowienia z nich.
Cielesność,
materialność, doczesność, horyzontalność myślenia opanowuje
różne środowiska kościelne i wyraża się w wielu aspektach
(nawet „obrońcy Tradycji katolickiej” zdają się bardziej dbać
o rzeczy zewnętrzne, typu koronki, stroje, obrusy, mantylki i
perfekcyjność gestów ministrantów, niż o znajomość, a przede
wszystkim wzrastanie w tradycyjnej katolickiej duchowości). Przy
takich „obrońcach” Kościołowi katolickiemu grozi kapitulacja
przed cielesnością i zmysłowością. Lekarstwem na pożądliwość
i rozwiązłość ma być jej akceptacja.
Marcin
Luter, którego ostatnio jakiś niemiecki hierarcha podał katolikom
za wzór do naśladowania, tak radził zwalczać pokusy
nieumiarkowania, gniewu i nieczystości:
„Szatańskie myśli zwalczać szatańskimi myślami. Trzeba częściej zaglądać do dzbana, śmiać się i bawić, na złość diabłu grzech jakiś popełnić, przedstawić sobie postać nadobnej dziewczyny, unieść się gwałtownym porywem gniewu”.
Dzisiaj
duch, który przez niego przemawiał, mówi ustami niektórych
katolickich hierarchów:
„plagę rozwodów powstrzymamy przez ich akceptację; węzeł małżeński obronimy przyspieszając procedurę jego unieważnienia”.
W
tym kontekście doniosłe znaczenie mają kanonizacje osób
„świeckich”, dokonane przez św. Jana Pawła II, także podczas
pielgrzymek do Polski. Przedstawił nam bowiem, jako godne czci i
naśladowania, m. in. królową Jadwigę i księżnę Kingę.
Przeważnie beatyfikacje i kanonizacje dotyczą osób z czasów
współczesnych, których życie związane jest z otaczającą nas,
lub poprzednią, żywą jeszcze w pamięci rzeczywistością, której
często były one ofiarami. Tymczasem w epoce totalnej demokracji,
kultu pseudo-nowoczesności, konsumpcjonizmu, zmysłowości i
cielesności, papież wyciągnął „z mroków średniowiecza” św.
Kingę, którą dziś (24 lipca) w Kościele wspominamy.
Szok.
„Weszliśmy do Europy”, a naszym wzorem nie ma być słynna
piosenkarka, czy aktor? Ale święta Kinga? Jedyne co wielu
współczesnych, także katolików, raczy u niej zrozumieć, to fakt,
że „dbała o biednych i wykluczonych”. Ale te długie modlitwy,
biczowanie, posty, chodzenie boso i inne umartwienia, to zupełnie
„nie w duchu soboru”. A jeszcze to życie w małżeństwie z
księciem Bolesławem Wstydliwym we wstrzemięźliwości. Bez sensu!
Co na to redakcje czasopism „dla mężczyzn”, „dla kobiet” i
„dla młodzieży”? A gdzie „radość miłości”? Nawet
sztandarowy „obrońca katolicyzmu” Tomasz P. Terlikowski, pannie
która pytała na forum Frondy o możliwość i plany życia w białym
małżeństwie z przyszłym mężem, poradził aby udała się do
seksuologa, skoro ma jakieś zahamowania (sic!!!).
Pierścień w soli św. Kingi |
Albo
po co księżna Kinga zakładała polskie kopalnie soli (do tego
państwowe! - a fe, co za pisowski socjalizm!). Czy nie prościej
było sprowadzać sól z sąsiednich Węgier? Albo z dalekich Chin? A
na koniec jeszcze, zamiast zapewnić sobie godziwą i przyjemną
emeryturę, ona oddała majątek i wstąpiła do klasztoru. Może i
dobrze, tam jest jej miejsce. Ale żeby tacy mieli nami rządzić?
Tacy, jak święci władcy: Ludwik, Stefan, Edward, Wacław, Jadwiga
Śląska, Jadwiga Królowa, czy wreszcie Kinga oraz jej siostry
Małgorzata i Jolenta, ciotka Elżbieta i stryjna Salomea? Tacy
władcy, którzy wiernie wypełnili polecenie, jakie wygłaszał do
przyszłej głowy państwa biskup podczas obrzędu koronacyjnego:
„Skoro dzisiaj, najlepszy monarcho, z rąk naszych, którzy (jakkolwiek niegodni) w tej mierze zastępujemy Chrystusa Zbawiciela naszego, masz przyjąć święte namaszczenie i oznaki królewskie, wypada, abyśmy cię wprzód o ciężarze, do któregoś przeznaczony, upomnieli. Królewską dziś przyjmujesz godność i trud rządzenia wiernym ludem tobie powierzonym bierzesz. Wspaniałe zaiste między śmiertelnymi miejsce, lecz pełne trosk, niebezpieczeństw i pracy. Lecz jeżeli wspomnisz, że wszelka władza jest od Pana Boga, przez którego i królowie królują i prawodawcy co jest sprawiedliwe orzekają, i że ty także za lud tobie powierzony samemu Bogu zdasz liczbę; naprzód zachowasz pobożność, Pana Boga twego całym umysłem i sercem czystym czcić będziesz; religię chrześcijańską, wiarę katolicką, którą od urodzenia wyznajesz, do końca nienaruszoną zachowasz i jej przeciw wszystkim przeciwnikom z całych sił bronić będziesz. Przełożonym kościelnym i innym kapłanom należny szacunek będziesz oddawał. Wolności kościoła nie zdepczesz. Sprawiedliwość, bez której żadne społeczeństwo długo istnieć nie może, względem wszystkich niewzruszenie będziesz wymierzał, dobrym oddając nagrody a złym kary. Wdowy, sieroty, ubogich i ułomnych od wszelkiego ucisku będziesz bronił. Dla wszystkich udających się do ciebie będziesz się okazywał łaskawym, względnym i przystępnym stosownie do królewskiej godności twojej. I tak będziesz postępował, aby się okazało, że nie dla swego, lecz dla całego narodu pożytku królujesz. Co niech ci raczy udzielić Ten który żyje i króluje, Bóg na wieki wieków. Amen“.